(fragmenty)
Co się tyczy natury usprawiedliwienia, czyli tego, co mianem tym określa Biblia, to zasadniczy błąd Kościoła rzymskiego polegał na pomieszaniu go z uświęceniem. Nie chodzi w istocie o to, że katolicy używają terminu „usprawiedliwienie” na określenie całokształtu wspaniałej zmiany, która zachodzi w duszy grzesznika podczas nawrócenia i obejmuje tak odpuszczenie grzechów, jak i odnowę jego natury, gdyż w tym ogólnym sensie używał go niekiedy św. Augustyn, a sporadycznie nawet co niektórzy pisarze protestanccy. Jednak o ile Augustyn rozróżniał te dwa skutki Boskiej łaski jako wpływające, odpowiednio, na relację grzesznika z Bogiem oraz na jego duchowy charakter, o tyle pisarze katoliccy zmieszali i praktycznie utożsamili te dwie rzeczy, przez co zmącili i zaciemnili cały system Bożej prawdy. Gdyby bowiem usprawiedliwienie było w zupełności tożsame z uświęceniem lub też — nie będąc z nim tożsame, ale w pewnej mierze od niego różne — opierało się na uświęceniu i od niego zależało, tak iż grzesznik byłby usprawiedliwiony, kiedy, ponieważ i o ile byłby uświęcony, to wynikałoby z tego, że usprawiedliwienie rozumiane jako akt Boski jest li tylko wlaniem i uznaniem sprawiedliwości immanentnej grzesznikowi, a nie aktem łaski Boga uniewinniającym go, uwalniającym od potępienia i otwierającym na Jego życzliwość i przyjaźń. Usprawiedliwienie nie byłoby postępowaniem sądowym, które kończy się na człowieku jako swoim przedmiocie i naprawia jego relację z Bogiem, lecz korzystaniem z duchowej energii, której człowiek jest podmiotem i której mocą doznaje odnowy w duchu swego umysłu. Dalej, rozumiane jako przywilej wierzących nie polegałoby na dobrowolnym przebaczeniu grzechów i gwarantowanym prawie do życia wiecznego, ale na posiadaniu wewnętrznej, osobistej sprawiedliwości, zawsze niedoskonałej i częstokroć skażonej grzechem, a zatem nigdy nie mogącej się równać pełnemu usprawiedliwieniu w życiu doczesnym jako realny przywilej każdego wierzącego.
Luter na sejmie w Wormacji |
Reformatorzy natomiast, wbrew tym oraz innym błędom w tej materii, twierdzili i nauczali, że usprawiedliwienie jest: „aktem dobrowolnej łaski Boga, w którym odpuszcza wszystkie nasze grzechy i przyjmuje nas jako sprawiedliwych w swoich oczach”; zewnętrznym w stosunku do grzesznika aktem Boskim, którego człowiek jest przedmiotem, a nie dziełem wewnętrznym, którego człowiek jest podmiotem; mającą charakter sądowy zmianą w relacji człowieka z Bogiem, jaka zachodzi w statusie oskarżonego, gdy zostaje uniewinniony (czy też w statusie potępionego, kiedy jest mu przebaczone, albo w statusie wroga, kiedy dochodzi do pojednania i uznania go za przyjaciela), nie zaś zmianą moralnego i duchowego charakteru człowieka, mimo że ta usprawiedliwieniu zawsze musi towarzyszyć bądź z niego wynikać; przywilejem dostępnym obecnie dla każdego wierzącego niezależnie od tego, jak słaba byłaby jego wiara i niedoskonała świętość, gdyż będąc „usprawiedliwieni przez wiarę, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa”, „w którym mamy odkupienie przez jego krew, przebaczenie grzechów, według bogactwa jego łaski”. Oto jak dalece rozbieżne były zapatrywania obu stron na temat natury usprawiedliwienia.
© Paweł Jarosław Kamiński, 11.03.2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz